Friday 25 September 2009

Trawik: koniec

Po ostatnich optymistycznych konkluzjach przyszedł czas na weryfikację przez życie - w parę dni po poprzedniej notce jakiś kolejny debil przejechał przez trawnik ostatecznie rozdrabniając płotek na kawałki.
Po kolejnych kilku dniach szczątki płotka zniknęły, być moze uprzątnięte przez lokalnego dozorcę, albo wzięte przez kogoś na opał. Trawnik zatem stanął ponownie otworem dla każdego czterokołowca z silną potrzebą parkowania gdziekolwiek.



Aż tu nagle...:

Nie wiem, czy słupek postawił okoliczny dozorca, czy jakaś inna litościwa dusza. Być może ta nieoczekiwana pomoc była rezultatem obserwacji beznadziei moich zmagań? W każdym razie ktoś przejął odpowiedzialność za trawnik - od dziś kibicuję pomalowanemu na pomarańczowo kawałkowi rury.

No comments:

Post a Comment